piątek, 18 września 2015

W kierunku Organic Beekeeping cz.1

    Swoją przygodę z pszczelarstwem organicznym zacząłem w lecie 2014 r. Pierwszym krokiem było zmniejszenie pszczoły poprzez wstawianie do rodzin węzy o rozmiarze komórki 4.9 mm. Początkowo mniejszy rozmiar komórek ewidentnie nie pasował pszczołom i budowały zdeformowane plastry. Nie wszystkie rodziny jednak radziły sobie w jednakowy sposób. Dopiero w drugim pokoleniu robotnice, które wygryzły się z mniejszych komórek budowały poprawniej plastry 4.9 mm. Najlepszym efektem mogły pochwalić się natomiast pszczoły, które zostały wrzucone na samą węzę tj. roje, zsypańce itp. Pod koniec sezonu pszczoły zostały odymione 4 razy Apiwarolem AS. Jedna z rodzin, która radziła sobie najlepiej, nazwijmy ją rodziną A odymiona została tylko raz w październiku. 
    Zima roku 2014-2015 była łaskawa dla pszczół i prawie wszystkie rodziny przezimowały tj. 25 z 27. Wiosną 2015r. pszczoły tętniły życiem i szybko doszły do siły przynosząc duże ilości nektaru. Szybki rozwój rodzin przyniósł w konsekwencji nastroje rojowe w większości rodzinach. Z tych, które uważałem za zdrowe i warte uwagi utworzyłem odkłady ze starymi, czerwiącymi matkami. Pszczoły budowały bardzo dużo plastrów trutowych, których nie wycinałem mimo to miodu było bardzo dużo śr. po 17 kg z ula. W godzinach popołudniowych, gdy trutnie wracały z lotów w pasiece było tak głośno jak bym był hodowcą szerszeni. Pod koniec czerwca zrobiłem jeszcze kilka odkładów. W jednym z nich zauważyłem niepokojąco dużą ilość warrozy na młodych pszczołach. Był to pierwszy sygnał, że wróg nie śpi, a jedynie ukrył się pod osłoną krytego czerwiu. Od tamtej pory podjąłem próby walki z VA sposobami ekologicznymi w pierwszym etapie był to sok z cytryny, który jednak nie przyniósł pożądanych efektów. Był to powód dla którego spróbowałem olejków eterycznych, a dokładniej pichtowego. W lipcu większa część rodzin została nim potraktowana. Skuteczność jednak nie była zadowalająca. Powoli zbliżał się koniec sezonu dlatego pasieka została przewieziona na pasieczysko. Pszczoły dostały po kilka litrów rzadkiego syropu pobudzającego. W tym czasie w kilku rodzinach zaczęły pojawiać się pszczoły bez skrzydeł. Małe, skarłowaciałe nieloty szybko stały się pożywieniem dla mrówek. Rodziny drastycznie traciły siłę. 20 sierpnia po ustawieniu gniazd zacząłem zakarmianie zimowe. W tym momencie stan pasieki liczył 37 rodzin. Pszczoły silnie porażone roztoczem gwałtownie słabły i musiałem je łączyć, zdarzało się że po 3 w jedną. Miesiąc później pozostało już tylko 29 rodzin . c.d.n 

środa, 9 września 2015

Ciągła walka .



Pomimo podjętej próby naturalnej walki z warrozą, niektóre rodziny stoją obecnie na progu załamania. Jest to ok. 25% pasieki. Pozostała część rodzin jest w średniej lub dobrej kondycji. Pszczoły karmie syropem cukrowym od II połowy sierpnia. Najbliższe miesiące będą decydujące i pokażą ile rodzina będzie kontynuowało walkę z wrogiem, a które polegną na polu walki. Jednego jestem pewien, przetrwają rodziny najbardziej przystosowane.