czwartek, 12 marca 2020

Podsumowanie zimy 2019/2020

Pomimo, że marzanny jeszcze nie topiłem wstępnie mogę podsumować zimę, a w zasadzie przedłużoną jesień ponieważ pogoda wskazywała właśnie na tą porę roku. Jesień była bardzo długa i ciepła co spowodowało długie czerwienie matek i obciążenie pszczoły zimowej, która powinna zatrzymać siły na wychów  pierwszego czerwiu. Czerw w rodzinach był jeszcze w grudniu, potem nastąpiło ochłodzenie i spadł śnieg dzięki czemu pszczoły przeszły w tryb letargu. Przez dwa pierwsze miesiące roku nie działo się nic ciekawego poza małym oblotem (lutowym?) kiedy to pszczoły mogły opróżnić jelita. Spowodował on również, że cześć matek podjęła czerwienie (okres bezczerwiowy w niektórych rodzinach trwał raptem 2 miesiące). Był to czas kiedy pszczelarze dobijali warrozę. Sam też nie siedziałem z założonymi rękoma. Niestety część z nich w tym czasie już nie miała do czego jeździć ponieważ był to wyjątkowy rok płodności warrozy i wciąż było słychać o upadku pasiek. Z moich obserwacji wynika, że większość z nich zastosowała się do zaleceń na ulotce najbardziej popularnego "leku" na warrozę, którego skuteczność może i jest wysoka ale tylko w sytuacji braku czerwiu. Nie zabija on  wirusów, które to wykańczają słabe pszczoły. Mówi się również o warrozie krzyżowej ( powstaje wtedy gdy do jednej komórki z czerwiem wejdzie więcej niż jedna samica warroa i dochodzi do zapłodnienia krzyżowego). Nie jestem specjalistą więc nie mam dużo więcej informacji na ten temat, można się jednak domyśleć jak krzyżowanie VA wpływa na jej płodność.
Teraz coś więcej o moich rodzinach komercyjnych. Do zimy poszło ok. 36 rodzin z czego cześć była odkładami w różnej sile. Moje obserwacje z poprzednich lat pozwoliły mi dokonać selekcji rodzin, które nie rokowały zbyt dobrze. Nie pobierały pokarmu lub miałem pewne
obiekcje co do ich zdrowotności. Kilka z nich zostało połączonych, a cześć zupełnie zlikwidowana. W sytuacji gdy w około panuje zgnilec nie możemy pozwolić sobie na wątpliwości. Tak więc zimę przetrwały wszystkie rodziny przesiane przez moje "sito". Przyszedł marzec i kolejny etap wyłuskania tylko tych rodzin, których przebieg zimowli był prawidłowy. Słabsze odkłady zostały połączone i jak na tą chwile zostało 28 rodzin komercyjnych o które martwić się nie powinienem. Wystarczy zadbać o pokarm i powinny dojść do siły na rzepak. Dlaczego nie trzymam słabych odkładów na wiosnę? Dlatego że przez najbliższe tygodnie pszczoły zimowej jeszcze ubędzie i zanim wygryzie się nowy czerw takie słabe odkłady będą narażone na wyziębienie czerwiu. a ich rozwój mizerny aż do czasu ustabilizowania pogody czyli do maja lub nawet czerwca. Jest to również adekwatne zachowanie pod względem ekonomicznym ponieważ przewożenie większej ilości niepełnych uli kosztuje więcej. Pogoda jaką możemy obserwować na przełomie maja i czerwca również nie zachwyca. Ubiegły rok był wręcz fatalny dlatego tylko rodziny petardy maja szanse wykorzystać kilka dni pogody i przynieść miód. Średniaki przyniosą go mało, a słabe rodzinki wykorzystają pożytek majowy jako rozwojowy. Co więcej, selekcja rodzin przynajmniej w pewnym stopniu zagęszcza  ilość wartościowych trutni.
Tak, wiec jestem dość zadowolony z zimowli. Zobaczymy jaką pogodę zafunduje nam przyroda.











Aaa. Co z nieleczonymi? Hmm 🤔  nie zrezygnowałem ale do czasu osiągnięcia czegoś sensownego nie będę nic publikował na ten temat. Mogę tylko powiedzieć, że coś pozostało po pamiętnej rodzinie L0 mimo ze sama dokończyła żywota jeszcze jesienią - przekazała swoje geny, co jest celem wszystkich stworzeń na ziemi.